Prowadzi nas MIŁOŚĆ


*na początku trochę przydługi wstęp, który jak kto chce może przewinąć*
Każdy dzień przynosi nowe doświadczenia, które zarazem są przepiękne, ale też i trudne. Każdy dzień jest konfrontacją dla nas z wyobrażeniami, z którymi teraz musimy się zmierzyć. Każdy dzień spędzony w Kibeho jest dla nas zmaganiem się z naszymi trudnymi charakterami, uprzedzeniami ale prowadzi nas MIŁOŚĆ, która jest potężną mocą, mogącą z osła uczynić narzędzie Pana do czynienia dobra. Uczymy się drugiego człowieka widzieć jego godność i wartość, mimo że paradoksalnie nie ma nic, to czasem mam wrażenie, że jest bogatszy ode mnie.

Dookoła widzę wiele ubóstwa, czasem mi głupio, że mam wszystko, a tu wielu je raz na dwa-trzy dni, nosi aż do zdarcia jedno ubranie czy śpi na ziemi, często nie mając nic swojego - zwłaszcza pracy. Wiem, że świata sama nie zbawię, ale jeśli będę mogła pomóc choć jednej Osobie, to będzie dla mnie to największy zaszczyt. Wiele znaczy dla tych naszych ludzi nasza obecność, nie to ile zrobimy i jak szybko wybudujemy ten dom. Pewien Rwandyjczyk powiedział kiedyś, że nie ważne jest ile wybudujemy, ale to jak kochaliśmy.



*To już koniec wstępu, przyznaję trochę długi ..., chwała temu kto go przeczytał. Teraz trochę konkretów z tego, co się dzisiaj działo*

Rozpoczęliśmy dzień od Mszy świętej w sanktuarium o 6.30 -  na Mszy śpiewał ogromny chór, który bardzo zaskakiwał. Wiele śpiewów było opartych na chorale gregoriańskim, co wzbudzało zachwyt jak Kyrie z Missa de Angelis czy Alleluja.




Po śniadaniu poszliśmy do ośrodka dla dla niewidomych dzieci, który jest prowadzony przez Franciszkanki od Krzyża, te same co mają szkołę w Laskach. Naszym przewodnikiem był dziesięcioletni chłopiec, którego imię tłumaczy się na polski jako MIŁOŚĆ.

 Siostry mają tam szkołę z internatem dla dzieci niewidomych i dla niedowidzących, jest też wiele dzieci z albinizmem. Ośrodek założyła siostra Rafeala od Maryi, niesamowita postać w historii Kibeho. W ośrodku jest 160 dzieci, choć nie widzą to są pełne radości i miłości.

Po ośrodku oprowadzała nas s. Agnes z Polski


grób s. Rafaeli założycielki ośrodka dla dzieci, która zmarła w wyniku powikłań po wypadku samochodowym w 2016 r. mając 82 lata



niewidomy chłopiec, który niesamowicie gra na gitarze

w braterstwie siła, która przezwycięży nawet ciemność

Przeciwieństwa się przyciagają

czasem widzieć nie oznacza widzenia


Gdy wracaliśmy na obiad, zostaliśmy zaproszeni przez Natalię - jedną z widzących - na próbę jej chóru. To niesamowite, że w Kibeho jest kilkanaście chórów, które zapisują się na obstawę Mszy świętej w sanktuarium. Na główne uroczystości zapisy są już ustalone na kolejne trzy lata ;)
w trakcie próby chóru

Po obiedzie czekało nas wyzwanie duszpasterskie, mieliśmy uporządkować zostawione przez pielgrzymów listy do Matki Bożej. Nie tyle podziękowania czy prośby, ale listy skierowane do Niej. Pisane w wielu językach - rwandyjskim, francuskim, angielskim, a nawet polskim. Były nawet zaproszenia skierowane do Matki Bożej na ślub czy kopie dyplomów ukończenia szkół.


jeden z listów


Na koniec dnia obejrzeliśmy film o objawieniach w Kibeho i spotkaliśmy się z Natalie. Mogliśmy jej zadać pytania o jej doświadczenie objawień Matki Bożej. Na koniec pomodliliśmy się za nasze rodziny i za tych, którzy prosili nas o modlitwę.
z Natalie (w środku)



Komentarze