Dzień od 7 boleści


Na początku ważny komunikat. UWAGA! UWAGA! UWAGA!


Razem zebraliśmy na cysternę w Rwandzie 3187 PLN!

Budowa domu w Rwandzie dla rodziny pani Angeliki zmierza ku końcowi. 
Dom prawie na ukończeniu -  mamy nadzieję, że się nie rozleci - w końcu jest od 7 boleści


Już niedługo będziemy mogli postawić zbiornik na wodę deszczową - jest już zamówiony, instalacja planowana jest na początek przyszłego tygodnia, a dzisiaj zbudowaliśmy podstawę pod zbiornik (widoczną na zdjęciu). 
Dobrze nie widzieliście jak panowie budowlańcy łapali poziom


Dzięki Waszej hojności p. Angelika nie będzie musiała codziennie chodzić po wodę do źródła a jej sąsiedzi zobaczą, że deszczówkę można oszczędzać i korzystać z niej poza porą deszczową. 

Wasza ofiarność przekroczyła nasze oczekiwania!!! Uzbieraliśmy prawie dwa razy więcej niż zakładaliśmy, dlatego za resztę pieniędzy chcemy wykonać cementową opaskę wokół domu, aby spływająca woda nie podmyła fundamentów oraz cementową posadzkę w środku - żeby nie musiala chodzić i spać na ubitej ziemi (jeden worek cementu kosztuje w Rwandzie 12 USD). 

Już niebawem posadzki i tynkowanie :D cegła, cegła tynk, tynk 

Jeszcze raz dziękujemy za wszystkie 42 wpłaty. 
Wszystkim oczywiście zapewniamy modlitwę. 
Spośród darczyńców wylosujemy w niedzielę 10 osób, dla których przywieziemy pamiątkowy pakiet z Rwandy.

:) :) :) ! 

A teraz następuje reszta komunikatu!
Kolejny dzień z życia Ekipy od 7 boleści dobiega końca, jak zwykle upłynął bardzo intensywnie. 
Droga na budowę zachwyca

Trzeba zauważyć, że wreszcie zrobiło się ciepło, już nie zamarzamy, ale jak to Polacy teraz marudzimy, że jest za gorąco. Trudno nam dogodzić, cóż jesteśmy ekipą od 7 boleści - to miano zobowiązuje.

Kontynuowaliśmy budowę domu dla Pani Angeliki i przy okazji uczyliśmy się cierpliwości - bowiem od środy czekamy na dostarczenie okien i drzwi. 
Błotko lepsze niż nad Morzem Martwym

Że to rusztowanie się jeszcze nie zawaliło - konstrukcja od 7 boleści

Ciekawe co to? 

Cóż - to jest Afryka i nigdy nie wiadomo która środa to miała być - przecież panom mogło chodzić o tą za tydzień bądź za dwa tygodnie. Jedna wielka niewiadoma. Czytelniku, jeśli kiedykolwiek będziesz w Afryce zapamiętaj sobie radę - nigdy ale to nigdy nie spodziewaj się, że coś pójdzie po twojej myśli ;) i cokolwiek możesz zaplanować. Nie licz na to… To Afryka!

No właśnie! To jest Afryka!


Warto wspomnieć, że część naszej ekipy poszła dziś do centrum dla dzieci prowadzonego przez słowacki Caritas zobaczyć program przygotowany przez dzieci na zakończenie roku szkolnego, a przy okazji przekazać gadżety otrzymane od Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
UAM, UAM, UAM



Poziom słodyczy został podniesiony do granic wytrzymałości, uściskom, przytulaskom nie było końca. Ale chwila… Gdy nastała pora obiadu obie przedstawicielki Ekipy od 7 boleści natychmiast zmaterializowały w jadalni. 


Czy te oczy mogą kłamać?


Nie oddam, to moje! Zabieram do Polski!


Po obiedzie poszliśmy na pobliską kalwarię na Drogę Krzyżową. Na jej szczycie można podziwiać całą panoramę Kibeho. Trzeba przyznać, że robi ona wrażenie. Rwanda to kraj tysiąca wzgórz, i ten krajobraz działa na wyobraźnię, zwłaszcza po lekturze wielu książek o tym kraju. 
I co teraz? Co dalej? Oto jest pytanie?

Bez krzyża doświadczenie misyjne jest bez sensu

Być skałą to nasze zadanie!

Po Drodze Krzyżowej poszliśmy jeszcze do sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Adorację. To chwila na którą zawsze czekam, czas w którym wszystkie problemy się rozwiązują, po trudach dnia wraca uśmiech na twarzy. Bez tego doświadczenie misyjne nie ma sensu, bo doświadczenie misyjne to pełnienie straży przy Chrystusie,  to służenie innym swoją modlitwą, talentami i zdolnościami. 

Komentarze

Prześlij komentarz