Posty

Powrót!

Obraz
Dla dopełnienia dzieła jeszcze trochę fotek z drogi powrotnej i powitania na lotnisku! tuż po odprawie celnej na lotnisku w Kigali W Pradze Zaręczyny na lotnisku? To są dopiero powroty i powitania pełne emocji!!! Gratki dla tych Bożych Wariatów

Zanim o wyjeżdzie...

Obraz
Wróciliśmy do Polski. Zanim jednak zabierzemy się za podsumowanie, chcielibyśmy pokazać wam, co robiliśmy ostatniego dnia pobytu w Rwandzie!

(Po)Błogosławiony dom... !

Obraz
Witajcie! :) Ostatnia sobota w Rwandzie minęła trochę w Kibeho, trochę w podróży i trochę w Kigali. O 6:30 ostatni raz udaliśmy się na Eucharystię do Sanktuarium Matki Słowa, żeby wspólnie z ludnością modlić się do Nina Wa Jambo i podziękować za te 3 tygodnie. Po śniadaniu i ostatnim wrzuceniu rzeczy do walizek pojechaliśmy na wzgórze, by wraz z ks. Zdzisławem pomodlić się w domu p. Angeliki i pobłogosławić nowy budynek i mieszkańców. Było to dla wszystkich duże przeżycie, gdyż p. Angelika uklękła przed księżmi  w ramach podziękowania za nasz wkład w budowę jej domu - w tutejszej kulturze jest to wyraz głębokiego szacunku do drugiej osoby, a szczególnie do mężczyzn! Po wspólnej modlitwie i zdjęciach pożegnaliśmy Rwandyjczyków ze wzgórza i wróciliśmy do ośrodka. Dalej wyruszyliśmy do Butare, gdzie zwiedziliśmy muzeum etnograficzne, zjedliśmy posiłek i zakupiliśmy kilka pamiątek. Pod wieczór dotarliśmy do Kigali. Jutro czeka nas dzika przygoda na safari i to już od 4:00! Dobranoc! :

Zielona noc!!!

Ostatnie w Kibeho poświęciliśmy na pakowanie, sprzątanie i pożegnanie. Dzisiejsze wybory prezydenckie przebiegły tak sprawnie, że nawet nie zauważaliśmy, że się odbyły i mimo prób nie zlokalizowaliśmy lokalu wyborczego. I co najważniejsze poznaliśmy najważniejszą osobę w sankturium, oczywiście zaraz po Panu Jezusie, księdza Zbigniewa Pawłowskiego SAC - rektora wspólnoty Pallotynów w Kibeho i kustosza Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej. Dzień upłynął trochę nostalgicznie, a wieczorem przy świetle gwiazd zapoznaliśmy się z sztuką interpretacji afrykańskich batików. Zdjęć z dzisiaj nie będzie, niech Wam drodzy czytelnicy wystarczy, że jesteśmy zdrowi i w 7 kawałkach. Pozdrawiamy! I przy okazji polecamy fb funpage https://web.facebook.com/SierJoan/ :)

Co pozostanie? Czy pomnik trwalszy niż ze spiżu?

Obraz
Zawsze jest tak, ze wszystko co dobre i piękne musi się zakończyć, by mogło wydać owoce. Nasz udział w budowie właśnie dobiegł końca, dom prawie na ukończeniu   - zostały tylko podłogi do zrobienia. Ale to już w poniedziałek, już po naszym wyjeździe. Mamy nadzieję, że Pani Angelika ze swoimi dziećmi będzie mogła już wkrótce zamieszkać. Warunki są bardzo skromne, ale będzie miała własny kąt i nie będzie bała się, że zostanie wyrzucona z domu. Cysterna zaniesiona i prawie zamontowana, tynki na ścianach. Gdyby nie to, że jutro w Rwandzie jest dzień wolny dla wszystkich, gdyż są wybory prezydenckie, to pewnie byśmy wszystko skończyli.   Powoli przygotowujemy się do pożegnania z Kibeho, bowiem w sobotę już wyjeżdżamy do Kigali. Choć to niewiarygodne dla nas, jak ten czas szybko przeminął, mam wrażenie, jakbym tu dopiero przyjechała.   A już jutro będzie trzeba się spakować. Co spakuję? Pół kilo tynku, kilka cegieł z budowy, kilka kropel deszczu, który z

"mój Ty mały gołąbeczku..."

Obraz
Dzisiejszy dzień, zapowiadał się normalnie- czyli modlitwa, praca i wygłupy. Sumie było to wszystko, ale jeszcze doszły takie elementy, które nadały kolorytu temu dniu.  Poszlismy na budowę domu pani Angeliki- tym razem kontynuowaliśmy tynkowanie domu wewnątrz i byliśmy świadkami wstawiania drzwi i okien. Nam pozostało tynkowanie błotną zaprawą. Jutro mamy zanieść tam cysternę;) Po południu dziewczyny przygotowały niespodziankę jubilatce Agacie Małgorzacie, która dzisiaj skończyła swoją "osiemnastkę" (kolejną ;)). Agata musiała przejść szlak śladem kopert i zadań. Na koniec odebrała przesłanie od samego Pallottiego i trafiła na miniprzyjęcie urodzinowe w naszej stołówce.  Wieczorem czekała na nas jeszcze jedna niespodzianka- siostra Anna przygotowała wielki gar gołąbków z wołowym farszem. Pozostało tylko wytłumaczyć Rwandyjczykom, że gołąbki nie są zrobione z gołębiego miejsca;) Agata:"Ania nie wygłupiaj się, jesteśmy poważne w tym wieku"

Zabawna praca

Obraz
Rozpoczęliśmy pierwszy dzień sierpnia. Kolejny raz udaliśmy się do sanktuarium na Eucharystię o 6:30. Była to ostatnia Msza św. księdza Wacława, który odchodzi z parafii. Po śniadaniu klerycy mieli trudne zadanie pogłębienia otworu w cysternie, tak by rura mogła transportować wodę z rynny do zbiornika. Wiertarka, noże, rozgrzany pręt. Próbowali wszystkiego. Trwało to chyba z godzinę.  S. Anna i Ania zostały w kuchni i przygotowywały posiłek. Ania zatroszczyła się również o porządek w naszej jadalni. Około 10:00 cała ekipa, oprócz kucharek, wyruszyła na plac budowy by pomóc w tynkowaniu na zewnątrz i w środku domu. Było przy tym dużo zabawy. Wróciliśmy cali zabrudzeni z tynkiem we włosach. Poznaliśmy też Samuela, jednego z trójki dzieci Andżeliki. Po obiednim odpoczynku zjedliśmy galaretkę, wypiliśmy kawkę i część z nas: Ania, Kasia, Ksiądz  Dawid i Jan udali się na górę do biura, gdzie porządkowali listu do Matki Słowa.  Siostra Anna, Agata i Jakub zajmowali się tworzeniem gołąbków (t

Ostatni dzień lipca!

Obraz
6:30 - Eucharystia w Sanktuarium Matki Słowa,  później śniadanie i bułka cebulowa... :) Siostra i klerycy okupowali dziś kuchnię,  kombinowali nieźle, ale pachniało cudnie! Agata z Anią cebulą się zajmowały, i rzewne łzy do posiłku dodawały...  Afrykańskie materiały też oczyszczały,  ogniska i palenia śmieci również pilnowały. Kasia z żelazkiem dziś walczyła,  w podziemnej pralni się zaszyła... S. Anna placki ziemniaczane usmażyła,  i nasze marzenia wreszcie spełniła! :)  Cysterna w południe dojechała,  małych modyfikacji wymagała. Męska siła cysternę ulepszała,  kleju i narzędzi używała.  Czarna beczka jutro zostanie wykończona,  wysoko na wzgórze będzie wtoczona.  Na koniec dnia nieszpory i adoracja,  później wspólna, radosna kolacja.  Tak minął ostatni już poniedziałek w Kibeho,  za tydzień o tej porze będziemy już daleko... 

Park Narodowy Nyungwe i Butare

Obraz
Park Narodowy Nyungwe i Butare Dziś pobudka zaskoczyła nas dość wczesną porą, ponieważ już o 5:30 wyruszaliśmy w drogę do Lasu Tropikalnego. Terenowy samochód zapakowany był po brzegi, 10 osób, torba z jedzeniem oraz podręczne plecaki z wodą. Po dotarciu na miejsce i wykupieniu 3h trasy zwiedzania zasiedliśmy do wspólnego śniadania na łonie natury. Około godziny 9 ruszyliśmy na szlak, który wiódł przez sam środek lasu. Na trasie mogliśmy podziwiać piękną roślinność, doświadczyć tego jak Bóg przedziwnie wszystko stworzył. Wsłuchiwaliśmy się w śpiew ptaków, otaczającą nas ciszę i odgłosy małp oraz wpatrywaliśmy się w zapierające dech w piersiach widoki. To wszystko pomagało doświadczyć nam podczas dzisiejszego dnia jeszcze namacalniej obecności Boga. Mimo iż była to trasa na której mieliśmy spotkać małpy, udało się to dopiero przy samych kasach po powrocie, gdyż nieoczekiwanie zmieniły swoje lokum. Nasz przewodnik chętnie opowiadał o Parku Narodowym. Jeszcze chętniej poz

sobota. po prostu sobota.

Obraz
Jutro niedziela - czas na zwiedzanie! Jedziemy do  Parku Narodowego Nyungwe , zatem musimy wstać mniej więcej o 4:30. Wpis więc będzie niezbyt długi. Dziś pozostaliśmy w pobliżu sanktuarium. Ksiądz Zdzisław oprowadził nas po terenie pallotyńskim i opowiedział o planach rozwoju infrastruktury sanktuaryjnej - teren jest conajmniej nierówny, spacer nie należał do najłatwiejszych ;)  Jako, że sobota to było trochę wypoczynku, była Fanta, Fanta Cola, Fanta Sprite i Tonic. No i jeszcze edycja limitowana -  Fanta Ekstrakt z Landrynek, ulubiony napój Ani :) :) :)  Odwiedziliśmy pocztę (może ktoś dostanie pocztówkę?), daliśmy upust naszym potrzebom zakupów, walizki wypełniają się pamiątkami i prezentami! Oczywiście w czasie mszy, adoracji, różańca pamiętamy o Was, drodzy Czytacze tego bloga :) To niesamowite, jaką moc daje wspólna modlitwa, czujemy też wsparcie płynące do nas z Polski i reszty świata :)