Posty

Dzień od 7 boleści

Obraz
Na początku ważny komunikat. UWAGA! UWAGA! UWAGA! Razem zebraliśmy na cysternę w Rwandzie 3187 PLN! Budowa domu w Rwandzie dla rodziny pani Angeliki zmierza ku końcowi.  Dom prawie na ukończeniu -  mamy nadzieję, że się nie rozleci - w końcu jest od 7 boleści Już niedługo będziemy mogli postawić zbiornik na wodę deszczową - jest już zamówiony, instalacja planowana jest na początek przyszłego tygodnia, a dzisiaj zbudowaliśmy podstawę pod zbiornik (widoczną na zdjęciu).  Dobrze nie widzieliście jak panowie budowlańcy łapali poziom Dzięki Waszej hojności p. Angelika nie będzie musiała codziennie chodzić po wodę do źródła a jej sąsiedzi zobaczą, że deszczówkę można oszczędzać i korzystać z niej poza porą deszczową.   Wasza ofiarność przekroczyła nasze oczekiwania!!! Uzbieraliśmy prawie dwa razy więcej niż zakładaliśmy, dlatego za resztę pieniędzy chcemy wykonać cementową opaskę wokół domu, aby spływająca woda nie podmyła fundamentów ...

Dzień jak codzień

Obraz
 Dzień jak codzień Po wczorajszych deszczach i pracach w domu, wróciliśmy na budowę. Powoli rodzi się nostalgia ponieważ, budowanie się kończy, a jednocześnie przychodzi radość. Będzie dom dla rodziny pani Angeliki. Emmanuel zapowiedział, że prawdopodobnie jutro skończymy budowanie domu. Wszystko na to wskazuje, ponieważ dzisiaj skończyliśmy kładzenie cegieł w ubikacji i kuchni. Pozostało położenie dachu i zamontowanie cysterny.  Popołudniem udaliśmy się na Adorację do Kaplicy Objawień. Okazało się, ża Nathalie dzisiaj miała imieniny, więc niektórym z nas przypadła okazja złożenia jej życzeń. Selfie- to ponoć jednostka chorobowa (od 3 dziennie wzwyż) janusze dobrego smaku i ubioru "gdzieby tu jeszcze zrobić dziurę?" Agata: "właśnie zrobiłam 200% normy" Jan: "ale nie masz takich okularów jak ja" Panienka z okienka- upss to Klawerianka "Matka Afryki" odcinek 1257  Leżing, plażing, smażing i p...

Nieustanne cuda!

Obraz
Nieustanne cuda! Od samego rana ofiarowaliśmy najcenniejszy dar naszym solenizantkom: siostrze Annie i pani prezes Ani, czyli Mszę Świętą, po czym udaliśmy się na pyszne śniadanie. I o to pierwszy z cudów!   Po wyjściu z kaplicy ujrzeliśmy spadające z nieba wielkie krople deszczu (zaznaczam, że po raz kolejny w porze suchej w Kibeho spadł deszcz). Z tego powodu nastąpiła nieoczekiwana zmiana planów - zamiast na budowę ruszyliśmy do segregowania listów z intencjami oraz do kuchni. Siostra Anna wraz z Anią i Jakubem przygotowywali pyszności na obiad oraz słodką niespodziankę, by uczcić dzisiejsze solenizantki. W tym czasie reszta ekipy zajęła się pracą biurową (takie misyjne biuro parafialne :) ). Jak mówimy już o cudach to napewno kolejnym było upieczone ciasto, które powstało mimo braku kilku podstawowych składników. Jest to dobry przykład na to, że na doświadczeniach misyjnych uczymy się jak zrobić coś z niczego. Po krótkim odpoczynku i pobudzającej kawie udaliśmy się już cał...

kuchnia!

Obraz
Dzień jak co dzień. Rozpoczęliśmy o 6:30. Eucharystia - centrum, najważniejszy punkt dnia. Dzisiaj szczególnie modliliśmy się za Kubę, który ma imieniny. Następnie, po śniadaniu, tradycyjnie udaliśmy się na plac budowy. Murarze już pracowali. W środku domu trzeba było położyć jeszcze parę cegieł. Praca z zaprawą i cegłami wydawała się nam zakończona. Okna, drzwi i blacha ma dotrzeć w ciągu dwóch dni. Zaskoczył nas jednak Emanuel, który oznajmił, że zaczynamy budowę fundamentów pod kuchnię i łazienkę. Jak się okazało jest to bardzo czasochłonna praca, która wymaga dokładności i precyzji. Kasia i Ania animowały zabawy i gry dla coraz większej liczby dzieci, które gromadziły się wokół terenu budowy. Kółko graniaste, gra w karty i w piłkę dawały wiele radości. Kasia sprawdziła się jako pielęgniarka, gdy jedno z dzieci skaleczyło się w nogę. Okazało się, że to nie jedyny ranny na terenie budowy. Kasia opatrywała dzieciaki przez następne 30 minut. Była to jedna z form zabawy. Po powrocie do ...

Zwyczajne cuda!

Obraz
Muraho! :)  Poniedziałek, drugiego tygodnia naszego pobytu w Afryce, upłynął szybko i jak zwykle nas czymś zaskoczył! :)  Tradycyjnie o godzinie 6:30 spotkaliśmy się w kaplicy i wspólnie przeżyliśmy Eucharystię. Później zjedliśmy śniadanie - tutaj jemy baaaardzo dużo cebuli podczas posiłków, więc na śniadanie lubimy jeść bułkę z... cebulą! :) Po śniadaniu, o godzinie 8:00 wyruszyliśmy piękną i krętą drogą na wzgórze, gdzie znów mogliśmy pomóc w budowie domu dla p. Angeliki. Murarze, pani Angelika i mnóstwo dzieci już na nas czekali. Po krótkim powitaniu "Muraho muraho muraho!" zabraliśmy się do pracy. Jedni nosili cegły, a inni zaprawę. Niektórzy chodzili nawet po rusztowaniu i pomagali na wysokościach. Pomoc przydała się też przy maczecie i ciosaniu cegieł oraz przy... dzieciach! Tak, one bardzo potrzebują, by ktoś pograł z nimi w piłkę, czy zaśpiewał piosenkę - dlatego dziewczyny zrobiły dla maluchów prowizoryczną grę "w gumę", a także rozegrali...